poniedziałek, 19 lutego 2018

Prolog



- Pakuj się. Nie chcę cię tu więcej widzieć – powiedziałam spokojnie próbując powstrzymać łzy i kładąc jego torbę na łóżko.
- Porozmawiajmy. Ja ci to wszystko wytłumaczę – Uwe spojrzał na mnie tak, jakby jeszcze wierzył,  że coś zmieni. Na to jednak było już za późno. Wiele mu wybaczałam. Może nawet zbyt wiele. Jego lenistwo, brak ambicji, częste wypady z kolegami do klubów, totalny brak uwagi dla mnie. Już od jakiegoś czasu nasza relacja szła w zupełnie innym kierunku niż powinna. Najlepsze jest to, że pod koniec przyszłego roku mieliśmy się pobrać. Dobrze, że jeszcze nic nie było zaplanowane. Przynajmniej nic nie trzeba teraz odwoływać, bo nie mam zamiaru wychodzić za tego idiotę. Ani za rok, ani nigdy. Zaczęłam się poważnie zastanawiać, czy wszystko ze mną w porządku skoro przyciągam tylko takich kretynów.
- Co ty chcesz mi wytłumaczyć? Myślę, że wszystko jest jasne – rzuciłam siląc się na obojętność i wyjmując z szafy jego ubrania.
- To nic nie znaczyło. Fran, ja kocham tylko ciebie. Tylko ty się liczysz – podszedł do mnie próbując mnie objąć. Te słowa zabrzmiały w jego ustach co najmniej niedorzecznie.