poniedziałek, 19 lutego 2018

Prolog



- Pakuj się. Nie chcę cię tu więcej widzieć – powiedziałam spokojnie próbując powstrzymać łzy i kładąc jego torbę na łóżko.
- Porozmawiajmy. Ja ci to wszystko wytłumaczę – Uwe spojrzał na mnie tak, jakby jeszcze wierzył,  że coś zmieni. Na to jednak było już za późno. Wiele mu wybaczałam. Może nawet zbyt wiele. Jego lenistwo, brak ambicji, częste wypady z kolegami do klubów, totalny brak uwagi dla mnie. Już od jakiegoś czasu nasza relacja szła w zupełnie innym kierunku niż powinna. Najlepsze jest to, że pod koniec przyszłego roku mieliśmy się pobrać. Dobrze, że jeszcze nic nie było zaplanowane. Przynajmniej nic nie trzeba teraz odwoływać, bo nie mam zamiaru wychodzić za tego idiotę. Ani za rok, ani nigdy. Zaczęłam się poważnie zastanawiać, czy wszystko ze mną w porządku skoro przyciągam tylko takich kretynów.
- Co ty chcesz mi wytłumaczyć? Myślę, że wszystko jest jasne – rzuciłam siląc się na obojętność i wyjmując z szafy jego ubrania.
- To nic nie znaczyło. Fran, ja kocham tylko ciebie. Tylko ty się liczysz – podszedł do mnie próbując mnie objąć. Te słowa zabrzmiały w jego ustach co najmniej niedorzecznie.

- Ty chyba sobie w tym momencie  żartujesz – parsknęłam śmiechem przez łzy jednocześnie odpychając go od siebie. – Nie wierzę w ani jedno twoje słowo. Wynoś się.
- To był tylko głupi wyskok. Za dużo alkoholu. Ona tam była i patrzyła na mnie tak, jak ty kiedyś. Teraz już tak na mnie nie patrzysz – na jego twarzy pojawił się wyrzut. Nie mogłam uwierzyć w to co mówił. Próbował całą winę zwalić na mnie?
- Przepraszam, że niby jak? –zaczęło się we mnie gotować, ale próbowałam zachować się jak dorosła i opanować wzburzone emocje.
- Z pożądaniem – szczęka mi opadła.
- Że co proszę? – w pierwszej chwili nie wierzyłam w to co usłyszałam.
- No odkąd mieszkamy razem stałaś się wiecznie zmęczona. Kiedy ostatni raz się kochaliśmy? Miesiąc temu? – syknął ze złością.
- Ach, czyli to moja wina, że bzykałeś jakąś laskę z baru w moim mieszkaniu?! W moim łóżku?!–nie wytrzymałam i wydarłam się na niego.
Tak. Dokładnie to zrobił mój były już narzeczony. W piątek wyjechałam na delegację i miałam wrócić do domu jutro. Ale na jego pecha uwinęłam się ze wszystkim szybciej i wróciłam pół godziny temu. Nawet nie usłyszeli, gdy otwierałam drzwi do mieszkania. Byłam pewna, że Uwe leży w sypialni i ogląda jakiś film na laptopie. Postanowiłam go zaskoczyć. Otwieram drzwi do sypialni, a tu niespodzianka. To on zaskoczył mnie. Usłyszałam tylko kwik dziewczyny, gdy spadła na podłogę, kiedy Uwe podskoczył przestraszony widząc mnie w drzwiach. Powiedziałam, że idę do kuchni zrobić sobie kawę i kiedy wrócę ma ich oboje nie być w moim mieszkaniu. Blondyneczka zmyła się zanim jeszcze zagotowała się woda. Jak wychodziła rzucała mu jakieś pojedyncze zdania. Chyba mój były narzeczony przedstawiał się dziewczynie jako singiel.
- Gdybyś zaspokajała moje potrzeby to nie musiałbym patrzeć na inne – powiedział wyzywająco. Nie miałam wątpliwości, że chciał mi tym dopiec.
- Cholera jasna! Przez pół roku siedziałam w pracy po nocach, a kiedy przychodziłam do domu to jeszcze musiałam ci prać, gotować i sprzątać po tobie. A ty co? Siedziałeś całymi dniami na czterech literach. Gdybyś mi pomagał to może miałabym więcej chęci i czasu na seks – zaczęłam wrzucać jego ciuchy do torby. Niepotrzebnie chyba wypiłam tą kawę bo ciśnienie mi momentalnie skoczyło.
- Przecież szukałem pracy. Mogłaś mi załatwić jakąś u siebie w firmie – powiedział z wyrzutem.
Oczywiście, że mogłam to zrobić, ale po tygodniu zapewne wyleciałby z hukiem, a ja razem z nim. Nie mogłam sobie na to pozwolić. Przynajmniej nie teraz, kiedy tak niewiele dzieliło mnie od awansu, na który ciężko pracowałam ostatnie 3 lata.
- Już o tym rozmawialiśmy i nie będę się powtarzać – dorzuciłam jeszcze do prawie pełnej torby jego kosmetyki i zapięłam zamek. – Proszę. A teraz się wynoś i mam nadzieję do zobaczenia nigdy - dodałam podając mu torbę.
- I gdzie ja mam się niby podziać? – spojrzał na mnie jakby na serio oczekiwał odpowiedzi.
- Nie wiem i nie bardzo mnie to obchodzi. Żegnam! – powiedziałam dobitnie i otworzyłam drzwi czekając aż opuści mieszkanie.
- Fran. Daj mi szansę. Wszystko naprawię – odwrócił się jeszcze do mnie na klatce schodowej. Jedyne co mogłam w tym momencie zrobić to zatrzasnęłam z impetem drzwi i przekręciłam zamek. Już wiedziałam, że rano będę słyszała wyrzuty od sąsiadki z naprzeciwka, że awantury po nocach urządzam. Oparłam się o ścianę i czułam jak wszystko zaczyna ze mnie schodzić. Z oczu wypływały łzy, które tak bardzo próbowałam powstrzymywać w towarzystwie Uwe. Bolało mnie. Wszystko mnie cholernie bolało. Serce, głowa, brzuch, a nawet paznokcie. Poszłam do salonu i wyjęłam z barku ulubione wino. Pociągnęłam siarczysty łyk z butelki i usiadłam na kanapie w salonie. Kiedy chciałam wziąć kolejny łyk, coś zabłyszczało mi przed okiem. Wciąż miałam na palcu pierścionek zaręczynowy, za który oczywiście sama musiałam zapłacić, bo ten kretyn nie miał kasy. Zdjęłam go i położyłam na stoliku. Postanowiłam, że sprzedam go, a kasę oddam na jakiś cel charytatywny.
- Cholerni faceci! – syknęłam do siebie pod nosem. Mimo, że ostatnio po głowie chodziły mi myśli o tym, by rozstać się z Uwe, to jego zdrada zabolała. I to bardzo. Prawdę powiedziawszy była to ostatnia rzecz jakiej się po nim spodziewałam. Był leniwy i ostatnio chyba upodobał sobie życie na mój rachunek, ale wciąż pamiętałam początek naszej znajomości. Jaki był wtedy miły, romantyczny. Potrafił mnie rozśmieszyć w każdej sytuacji, a nie jest to wcale łatwe. Jednak od momentu, gdy się do mnie wprowadził, coś się w nim zmieniło. Jakby przyjął za pewnik, że będę z nim do końca życia i przestał się starać. Zdecydowanie nie był już tym facetem, który wzbudził we mnie do życia te ogromne pokłady miłości. Zaczęłam analizować całą tą kłótnię i nagle wszystko jakimś cudem poukładało się w logiczną całość. Doszłam do wniosku, że Uwe znalazł sobie po prostu swojego sponsora. Cóż za ironia losu. Jednak dobrze się stało. To zdecydowanie nie był ten jedyny. Ale z drugiej strony za trzy lata stuknie mi trzydziestka. Jeśli ktoś się nie pojawi w moim życiu to umrę jako stara panna. Samotna, zgorzkniała i na końcu zjedzą mnie koty, które będą jedynymi istnieniami w moim życiu. Tak, moje życie jest żałosne.
*
Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. Z objęć Morfeusza wyrwał mnie dzwonek telefonu. Odszukałam go dłonią na stoliku nie otwierając nawet oczu i przy okazji zwalając kilka rzeczy.
- Halo? – zapytałam zaspanym głosem.
- Fran. Obudziłam cię? – w słuchawce usłyszałam głos mojej najlepszej przyjaciółki Jeanette. Całe szczęście, że to ona bo przez myśl przemknęło mi, że to Uwe, a nie miałam najmniejszej ochoty z nim rozmawiać. Tym bardziej słuchać jego żałosnych tłumaczeń.
- No tak trochę – odpowiedziałam podnosząc się na kanapie by usiąść.
- Dobrze, że masz dzisiaj wolne bo byś się ostro spóźniła. Normalnie wstajesz o świcie. Uwe cię w nocy tak wymęczył? – usłyszałam jej śmiech.
- Dokładnie. Wywaliłam go w nocy z domu – odpowiedziałam sucho, choć wiedziałam, że nie o tego rodzaju wymęczenie jej chodziło.
- Wywaliłaś? Co się stało? – w jej głosie zabrzmiało zaskoczenie.
- Przyłapałam go na zdradzie. W moim łóżku – starałam się nie okazywać żadnych emocji. W zasadzie nie było to trudne bo czułam w sobie totalną pustkę. Jakby ten sen zabrał wszystko co we mnie wczoraj siedziało. Ogarnęła mnie błoga obojętność.
- Żartujesz? Co za dupek! Dobrze zrobiłaś, że go pogoniłaś – rzekła dość wojowniczo. Byłam pewna, że położyła rękę na biodrze i tupała nogą.
- A co się stało, że dzwonisz? Miałyśmy się jutro spotkać w firmie – praktycznie weszłam jej w słowo bo czułam, że chce wyciągnąć ze mnie nieco szczegółów, a to zdecydowanie nie była na to najlepsza pora.
- Kochana i tak się nie wywiniesz ze szczegółowego opowiedzenia mi co się stało. Tak, wiem, że zmieniłaś temat specjalnie – Jenny za dobrze mnie znała by ten numer przeszedł. – Dzwonię bo mam sprawę. Pamiętasz, że nasza firma obejmuje sponsoringiem nowego sportowca?
- Tak, pamiętam – po tonie jej głosu poznałam, że to będzie grubsza sprawa. – O ile mi wiadomo to ty miałaś się nim zająć - czy usłyszę to zdanie, które przyszło mi teraz na myśl?
- Zgadza się, ale czy byłaby możliwość, żebyś go przejęła? – Bingo! Tego się właśnie spodziewałam. O tej porze w mój wolny dzień Jenny mogła dzwonić tylko z czymś takim. Nie lubiłam takich niespodzianek. Jeśli zgodziłabym się na tą propozycję, mogłabym zapunktować u szefa i dostać upragniony awans nawet wcześniej. Z drugiej strony musiałabym się na trzy miesiące przenieść do Monachium , gdzie nadzorowałabym wszystko w tamtejszym oddziale. Nie bardzo przepadam za górami, więc był to kolejny głos za tym, by jednak nie brać tego projektu. Rozejrzałam się po pokoju jakbym miała w nim znaleźć odpowiedź. Na szafce obok telewizora stało moje zdjęcie z Uwe. A może ten wyjazd dobrze mi zrobi? Może to szansa by to wszystko zostawić za sobą i odetchnąć? Żeby zacząć od nowa?
- Dobra, niech będzie. Zgadzam się – po drugiej stronie usłyszałam pisk radości.
- Dzięki kochana. Wszystko prześlę ci jeszcze dzisiaj e-mailem. Po pracy wpadnę do ciebie z winkiem i wszystko obgadamy. Teraz wracam na spotkanie. Buziaki kochana – powiedziała na jednym wydechu i rozłączyła się.
No to co? Czas na nowy rozdział w moim życiu.

***
Jesteście ciekawi co wydarzy się w życiu Frances? Kogo spotka na swojej drodze? Zapraszam już niebawem na rozdział nr 1!

Nie zapomnijcie też zaglądać do Joanny i Gregora!

4 komentarze:

  1. Zaczyna się bardzo interesująco. Więc na pewno zostaję tutaj na dłużej. 😀
    Szkoda mi Frances, ten jej były narzeczony to była jakaś totalna porażka. Nieźle sobie to wymyślił, chciał żyć na jej koszt, samemu nic nie robiąc. W dodatku nawet nie potrafił tego uszanować, tylko szukał rozrywki u boku innej. 😐 Brak do niego słów. A już informacja, że pierścionek zaręczynowy, który dostała od Uwe był za jej własne pieniądze, całkowicie go przekreśliła. Bardzo dobrze, że on zniknie z jej życia. Ciekawi mnie za to, kim będzie jego następca. 😉
    Dlatego już czekam na następny rodział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba. Dziękuję za komentarz. To zawsze motywuje. Co do Uwe, to masz rację. Totalny przegryw, ale Frances to silna kobieta. Poradzi sobie z tym. Tym bardziej, że już niedługo spotka na swojej drodze kogoś całkiem wyjątkowego:)

      Usuń
  2. Witam! :) Jestem i tutaj :D Prolog zaczyna się bardzo ciekawie i już mnie korci, by zadać najważniejsze pytanie: kogo Fran spotka na swojej drodze? Ale mam nadzieję, że niedługo wszystko się wyjaśni :)
    W ogóle to brawa dla Fran, że bez skrupułów wyrzuciła Uwe. I bardzo mu tak dobrze... Nawet nie mam słów, żeby napisać, co o nim sądzę, bo... No szkoda nerwów! Niech spada i tyle.
    Fran na pewno ułoży sobie jeszcze życie i to nie z takim dupkiem!
    Pozdrawiam ;* i zapraszam też do mnie na niemieckie opowiadanie - https://allein-freunde.blogspot.com/ ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. No co za typ z tego Uwe! Na zdradę nie ma żadnego wytłumaczenia, a on jeszcze zaczął zganiać wszystko na Fran! Szkoda że na sam koniec nie dała mu kopniaka w cztery litery. Bardzo dobrze zrobiła wywalając go z mieszkania i ze swojego życia ... od razu zaimponowała mi charakterem, chyba się "polubimy" :)
    Prolog przeczytałam z dużym zainteresowaniem i już teraz wiem że będę czekała na pierwszy rozdział :) Do tego bardzo intryguje mnie kim okaże się tajemniczy sportowiec. Bo na pewno to będzie skoczek, lecz który? Obstawiam Markusa :)
    Ja jestem bardzo ciekawa co wydarzy się w jej życiu, więc życzę weny :)
    (nordyckie-spojrzenie.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń